Nasza drużyna nie może narzekać na regularność. Po fantastycznym starcie w lidze i dobrych pierwszych kolejkach, przyszła pora na zadyszkę. Kryzys w lidze dopada wszystkich, a na koniec rozgrywek na czele jest ta ekipa, która pierwsza potrafiła się z nim uporać.
Po przekonywującym zwycięstwie nad Szalejewem aż 6 do 0 dla Woliborza przyszedł ciężki okres. 7 kolejka to mecz z teoretycznie słabszym rywalem ze Ścinawki, wydawało się, że rozpędzony Słowianin poradzi sobie na wyjeździe. Niestety coś poszło nie tak i to gospodarze sprawili niespodziankę. Tym razem Wolibórz poczuł smak porażki po raz pierwszy w tej lidze. 3:1- cały tydzień na wyciągnięcie wniosków- rywal, który mógł się okazać dobrym na poprawienie atmosfery w drużynie. Oczywiście nie można nikogo lekceważyć, ale można podejść do meczu tylko z jedną myślą- zniszczyć przeciwnika. Tak wyglądał tydzień pracy przed 8 kolejką, w której to Słowianin podejmował Łomniczankę. Kibice liczyli na wysokie zwycięstwo i powrót na prawidłowe tory. Choć jak to mówią „Łaska kibica na pstrym koniu jeździ” i znaleźli się tacy co mieli więcej powodów do narzekania, niż dopingowania. To dość smutne, bo wsparcie jest potrzebne w trudnych momentach. Dzięki Bogu większość kibiców jest lojalnych i podążają nadal za swoją drużyną. Choć w starciu przeciwko Starej Łomnicy piłkarze nie dali za dużo argumentów do poprawienia wizerunku. Wynik 3:3, ale śmiało można powiedzieć, iż to goście mogli wygrać. Na listę strzelców wpisali się Łukasz Poproch 17' Mateusz Styrczula 42' Mateusz Styrczula 87'. Kolejny tydzień, a morale słabnie, to dobry moment na wyklarowanie lidera drużyny. 9 kolejka gier to było prawdziwe wyzwanie, ciężki przeciwnik, bo Śnieżnik Domaszków, za sobą dwa ciężkie mecze i najtrudniejsza walka, bo z własnymi słabościami. Początek tego spotkania niestety rozpoczął się w najgorszy z możliwych sposobów. 23 minuta spotkania to już 3 bramkowa przewaga gospodarzy. Niepotrzebne straty i błędy wprowadziły nerwowość w naszych szeregach. Ale coś drgnęło, Wolibórz mógł zaliczyć wielki powrót do tego meczu i całej ligi. Pierwszy na listę strzelców dla Woliborza wpisał się Paweł Stelmach i tą bramką dał impuls całej drużynie. Naprawdę zaczęliśmy grać w piłkę. Drugi cios wyprowadził Przemysław, ten gol to konsekwencja dobrej gry. Przed przerwą stanęliśmy przed szansą doprowadzenia do remisu, niestety obrońca gospodarzy cudem wybił piłkę z linii, choć trafniej będzie powiedzieć, że to strzał został oddany prosto w niego. To nas podłamało i w 45 minucie fundamenty naszego planu powrotu legły w gruzach. Typowa bramka do szatni i druga połowa to już walka o życie. Wysoka porażka - 7 straconych bramek. Po meczu nasz trener przyznał, że sytuacja niewykorzystana na 3:3 była sytuacją meczową.
10 seria gier to już starcie z drużyną, która klasuje się wysoko w tabeli i aspiruje do awansu. Kryształ Stronie Śląskie to nasz ostatni rywal. Wydaje się, że ten mecz przyszedł w najbardziej nieodpowiednim momencie. Gdzieś z tyłu głowy miałem scenariusz, w którym Wolibórz sprawia sensację pokonuje lidera wracając na ścieżkę zwycięstw. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna i Wolibórz musiał zjeść z boiska z bagażem 6 bramek, a cały mecz skończył się wyniekiem1:6. Nasi przeciwnicy dali nam lekcję gry, po prostu wykorzystali nasze słabości.
Podsumowując ten ciężki okres- 4 kolejki w których tracimy aż 19 bramek i zdobywamy tylko 7. Bardziej martwi niestety styl. Zawodzi środek pola, tam ważą się losy spotkań. Widać, że trener szuka roszad. Potrzebny jest także człowiek, który stworzy w szatni team spirit. Sytuacja w tabeli jest następująca: zajmujemy bezpieczne 7 miejsce, dobry start w lidze pozwolił nam na to. Eksperci mówią, że taki kryzys trwa 5 spotkań, oby Wolibórz obalił tę teorię wygrywając następny mecz.
Jestem winien przeprosiny, problemy techniczne sprawiły małą nieobecność portalu.
Komentarze